Sąd Najwyższy… przed sądem. CBA kontroluje przetargi
Choć brzmi to dość kuriozalnie, to Centralne Biuro Antykorupcyjne już od 2 tygodni kontroluje działania Sądu Najwyższego. Zdaniem prezesa Urzędu Zamówień Publicznych, SN dopuścił się wykroczeń w sprawie pewnych zamówień.
Centralne Biuro Antykorupcyjne weszło do Sądu Najwyższego już 2 tygodnie temu i do tej pory sprawdza przetargi, jakie zostały przeprowadzone przy udziale Sądu Najwyższego. Powodem całego zamieszania jest prezes Urzędu Zamówień Publicznych, który pozwał SN do warszawskiego sądu okręgowego zarzucając mu nieprawidłowości, jakich dopuścił się przy zamówieniu na budowę strony internetowej.
Cała sprawa miała swój początek przed czterema laty. Sąd Najwyższy zamówił stronę internetową wraz z całym systemem i miał wydać na ten cel 544 tysiące złotych. Wykonawcą miała być spółka EC2. O planowanej transakcji dowiedziała się Fundacja Państwo, która ujawniła kwotę, jaką zamierzano wydać na witrynę, a opinię publiczną o tym fakcie poinformował na swoich łamach „Dziennik Gazeta Prawna”.
Kiedy pojawiły się informacje o horrendalnych wydatkach Sądu Najwyższego, Urząd Zamówień Publicznych wszczął w tej sprawie śledztwo. Sądowi zarzucano głównie to, że powinien przeprowadzić pełnoprawny przetarg na wykonanie strony, a nie jedynie zapytać o cenę kilka wybranych jednostek. Pierwszy wyrok przemawiał na niekorzyść najważniejszej jednostki sądowej w kraju. Niemniej jednak SN odwołał się i… w 2013 r. Krajowa Izba Odwoławcza potwierdziła wcześniejszy wyrok, wskazując na przewinienie SN. Co było dalej?
Historia jest o tyle ciekawa, że 2 lata po decyzji KIO, sprawa po prostu ucichła. Jak informuje DGP, sprawa trafiła do Wspólnej Komisji Orzekającej w sprawach o naruszenie dyscypliny finansów publicznych, a następnie, w II instancji dotarła do Głównej Komisji Orzekającej. O ile pierwsza jednostka uznała 3 osoby za winne naruszenia dyscypliny finansów publicznych, o tyle druga je uniewinniła. Ostatecznie nikt nie poniósł odpowiedzialności za ogromny wydatek SN, dlatego dziennikarze DGP drążyli temat, aż w końcu prezes Urzędu Zamówień Publicznych złożył pozew do sadu przeciwko Sądowi Najwyższemu.
Czy tym razem uda się wskazać winnych i sprawiedliwie ich osądzić? Tego jeszcze nie wiadomo, ale wiadomo za to, że CBA znowu wkroczyło do SN i prowadzi kontrole w identycznej sprawie, jak w 2011 r. – SN nadal unika przetargów, jedynie pytając firmy o to, czy chcą wykonać zlecone działania.