Firma nie straci wsparcia UE, jeśli naruszyła tylko część umowy
Sąd Najwyższy wydał wyrok w sprawie odebrania unijnego wsparcia firmom, które złamały część umowy. Uznano, że nie będą one musiały zwracać całej kwoty. Do SN odwołała się spółka ze Świebodzic, której nakazano zwrot dotacji z odsetkami.
Sąd Najwyższy rozpatrzył sprawę spółki ze Świebodzic, której nakazano zwrot unijnej dotacji. Okazało się, że chociaż przedsiębiorstwo wprowadziło w życie cały projekt, to jednak nie zdołało stworzyć planowanej liczby miejsc pracy. Sprawa jednak nie była tak klarowna, jak twierdziło Ministerstwo Gospodarki. Resort wytykał firmie, że mimo zobowiązania dotyczącego zatrudnienia 27 nowych pracowników, liczba zatrudnionych zmniejszyła się z 450 do 390 osób. Przedstawiciele spółki podkreślają jednak, że 27 nowo przyjętych nadal pełni swoje funkcje, a z pracy odeszły osoby, które pracowały tam jeszcze przed rozpoczęciem unijnego programu. Nie udało się jednak przekonać MG i od firmy oczekiwano nie tylko zwrotu funduszy z UE oraz naliczonych od niej odsetek, co dało łącznie sumę 2 mln złotych.
Zgodnie z wyrokiem sądu I instancji oraz z decyzją sądu apelacyjnego, spółka miała zapłacić całą kwotę. Postanowiono jednak odwołać się jeszcze do Sądu Najwyższego i akurat on był innego zdania. Nakazano ponowne rozpatrzenie całej sprawy, przy czym sędzia SN Wojciech Katner zdecydowanie oświadczył, że nakaz zwrotu całej kwoty jest niesprawiedliwy. Co więcej, wyliczono, że stworzenie określonej liczby nowych stanowisk pracy wiązało się z 20-procentowym wypełnieniem umowy o dofinansowanie. Dlatego sędziowie nie znaleźli powodu, dla którego spółka miałaby oddawać pełną sumę. Tym bardziej nie znaleziono podstaw do naliczenia odsetek.
Decyzja w sprawie świebodzickiej spółki była precedensowa, ale jest szeroko chwalona przez ekspertów. Wielu specjalistów, ale też duża część przedsiębiorców przyznaje, że wyrok SN był sprawiedliwy i pokazał, że firmy mają szansę wygrać z państwem i domagać się poszanowania swoich praw. Profesor Michał Romanowski z Uniwersytetu Warszawskiego dodał, że decyzja SN pokazała, iż polscy sędziowie stają się elastyczni i bardziej wyrozumiali. Uczą się interpretacji prawa i dostosowywania go do konkretnych sytuacji, co jest bardzo istotne w większości spraw.
Innego zdania była przedstawicielka Prokuratorii Małgorzata Sieńko. Poinformowała, że w razie niewywiązania się firmy z zawartej z UE umowy, to państwo musi oddać do wspólnego budżetu całą kwotę, dlatego też wymaga jej zwrotu od jednostki, która uzyskała unijne fundusze.