Ustawa frankowa

karenroach/bigstockphoto.com

Projekt ustawy frankowej przedstawiony w Kancelarii Prezydenta zakłada, że kredytobiorcy, którzy spłacają lub spłacili kredyt denominowany bądź indeksowany do obcej waluty, otrzymają zwrot kwot pobranych przez bank wskutek zastosowania tzw. spreadu.Spread walutowy to różnica miedzy kursem kupna i sprzedaży danej waluty. Przy udzielaniu kredytu banki przeliczały walutę po kursie kupna – niższym, natomiast przy spłacie brały pod uwagę kurs wyższy – dzienny kurs sprzedaży waluty, co wpływało na zwiększenie wartości kapitału pozostałego do spłaty.

Ustawa ma obejmować kredyty, które zostały udzielone między 1 lipca 2000 r. a 26 sierpnia 2011 r. Projekt zakłada, że banki będą musiały zwrócić konsumentom różnicę w kapitale powstałą wskutek zastosowania spreadu, a także odsetki (połowę odsetek ustawowych). Klient będzie mógł wnioskować o zwrot spreadów w ciągu 6 miesięcy od wejścia ustawy w życie; zwrot może wynieść maksymalnie 350 tys. zł kapitału kredytu na osobę.

Jednak frankowicze nie są usatysfakcjonowani takim rozwiązaniem. Podkreślają, że sam zwrot spreadów niewiele im daje, gdyż kwoty, które można odzyskać, są znikome w porównaniu z przeciętnym saldem kredytu. Wskazują też, że projekt może utrudnić dochodzenie praw na drodze sądowej.

W dodatku projekt różnicuje posiadaczy kredytów – ci, którzy mają kredyty indeksowane (kwota kredytu jest podawana w PLN i przeliczana na dana walutę po aktualnym kursie dopiero w momencie wypłaty kredytu) mogą dostać wielokrotnie wyższe zwroty niż posiadacze kredytów denominowanych (kwota kredytu jest podawana w danej walucie, a później jest przeliczana na złote po kursie w dniu wypłaty). W niektórych przypadkach posiadacz kredytu denominowanego nie dostałby nic.

Jeśli chodzi o przewalutowanie kredytów obiecywane w kampanii wyborczej prezydenta Andrzeja Dudy, nie nastąpi ono jeszcze co najmniej przez rok. NBP argumentuje, że szybkie przewalutowanie mogłoby doprowadzić do upadku niektórych banków i uderzyć w cały system finansowy. Z tą argumentacją nie zgadza się prof. Modzelewski; wskazuje, że znacznie gorsze byłoby zaprzestanie spłacania kredytów i wycofywanie oszczędności z banków.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.