TTiP- główne założenia i kontrowersje

MagMac83/bigstockphoto.com

MagMac83/bigstockphoto.com

TTIP to skrót od  Transatlantic Trade and Investment Partnership, czyli Transatlantyckiego Partnerstwa w dziedzinie Handlu i Inwestycji. Ta umowa budzi obecnie wiele kontrowersji, a jest porozumieniem handlowym, które od 2013 r. jest negocjowane między Unią Europejską a Stanami Zjednoczonymi. Jednym z jej założeń jest utworzenie między nimi strefy wolnego handlu.

Jej zwolennicy twierdzą, że wpłynie ona na zwiększenie wymiany towarów i usług, co w dalszej perspektywie przyczyni się do obustronnego wzrostu gospodarczego. Ma ono również uprościć wszelkie regulacje handlowe i znieść bariery celne, jak również wzmocnić bezpieczeństwo energetyczne obu partnerów. TTIP ma stworzyć nowy wzorzec w handlu międzynarodowym.

Co jednak powoduje taki duży opór i sprzeciw wobec tej umowy na całym świecie?  Przeciwnicy TTiP porównują je do ACTA. Krytyka dotyczy tajności obrad i braku przejrzystości w pracach nad tym porozumieniem, co uniemożliwia przeprowadzenie konsultacji społecznych w tej sprawie. Kolejną dyskusyjną sprawą jest to, czy na umowie skorzysta Unia Europejska.

Wielu ekspertów twierdzi, że na TTiP zyskają głównie Stany Zjednoczone. Kosztem poniesionym przez UE ma być również obniżenie standardów ochrony i poszanowania prywatności, prawa pracy i ochrony środowiska, a nawet prawa autorskiego. Kolejna obawa to przekonanie, że po zatwierdzeniu tej dyskusyjnej umowy Unia Europejska będzie zmuszona do zmiana prawa w zakresie GMO, co będzie skutkować napływem żywności modyfikowanej genetycznie. Jest to o tyle zasadne, ze w USA nie ma konieczności oznaczania żywności wyprodukowanej w ten sposób; może to więc spowodować, że będzie się ona „niepostrzeżenie” dostawać również na teren Europy.

Powstaje również pytanie, czy TTiP nie zwiększy jeszcze dominacji korporacji zamiast równomiernego zysku, kiedy 92% uczestników negocjacji stanowią lobbyści korporacyjni.

TTiP może również stanowić zagrożenie dla usług publicznych, bo chociaż nie są one wyraźnie włączone w samym tekście porozumienia, mogą być one polem walki sił i wpływów, które staną się udziałem korporacji, chcących wymusić dla siebie jak najlepszą pozycję w tym obszarze.

Wiele wątpliwości budzi też kwestia arbitrażu, czyli mechanizmu, który spowoduje, że państwa będą ponosić odpowiedzialność finansową wobec korporacji, w przypadku gdy traci ona szacowane dochody z powodu decyzji podejmowanych przez władze. Ma to zapewnić zapis o ISDS, czyli Investor-state dispute settlement (inwestor przeciwko państwu).

Kolejne zagrożenie: zatwierdzenie TTiP może spowodować słabą ochronę przed substancjami, które zagrażają zdrowiu człowieka albo mają niekorzystny wpływ dla środowiska. W jaki sposób? Standardy europejskie są w tej kwestii o wiele bardziej restrykcyjne niż amerykańskie, przez co w obrocie w Stanach Zjednoczonych znajdują się substancje uznane w UE za trujące. Są one oceniane zupełnie inaczej – w Europie należy udowodnić, że dana substancja jest bezpieczna, a w Stanach, że szkodzi.

Trwają protesty przeciwko TTiP, w których bierze udział już parę milionów osób na całym świecie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.